Nie wiem, co takiego jest w tej grze, że większość dzieci, które znam, ją uwielbiają. Podejrzewam jakiś przekaz podprogowy.
Kiedy zaproponowano mi ostatnio partyjkę w Monopoly Deal zrobiłam znak krzyża wołając: zgiń przepadnij zmoro nieczysta. Monopoly? ... Nigdy, a już na pewno nigdy dobrowolnie. Pomysłodawczyni obiecała, że ta wersja to coś innego, że jest fajna i żebym spróbowała. Ok - powiedziałam i zagrałam ... i wiecie co, pełne zaskoczenie. Gra bardzo mi się spodobała. Jej największym minusem jest nazwa, bo na jej dźwięk dorośli ludzie uciekają gdzie pieprz rośnie, a szkoda.
Gracze otrzymują po 5 kart, resztę w formie zakrytego stosu kładziemy na środku stołu. Naszym celem jest ułożenie 3 dzielnic w różnych kolorach. Możemy tego dokonać wykładając własne karty działek lub podkradając je innym zawodnikom, a zrobić to możemy dzięki kartom specjalnym. Bo trzeba wam wiedzieć, że karty specjalne mogą nam z jednej strony bardzo pomóc, ale bywają i takie sytuacje, że najchętniej byśmy je podarli, zdeptali i spalili.
W swojej turze gracze pobierają 2 karty ze stosu, następnie, mogą ale nie muszą, wyłożyć trzy z tych które maja na ręce. Na zakończenie swojej tury można mieć maksymalnie 7 kart, także w pewnym momencie będziemy musieli wyłożyć jakieś karty przed siebie. Dlaczego musieli? Dopóki karty znajdują się w naszych rękach nic im nie grozi, a po wyłożeniu na stół, mogą po nie sięgnąć pozostali gracze. Oczywiście muszą to zrobić jedynie zagrywając swoimi kartami specjalnymi, ale podłość ludzka nie zna granic i kiedy tylko jest taka możliwość, to nikt nie jest w stanie oprzeć się pokusie zawłaszczenia czyiś kart. Zostało to wielokrotnie udowodnione.
Na początku może nam się wydawać, że ułożenie trzech dzielnic to bułka z masłem, ale w miarę gry przekonamy się, że nic bardziej mylnego. Wśród kart specjalnych jest taka, która umożliwia zabranie czyjejś karty, albo ... o zgrozo, całej skompletowanej dzielnicy. Mówiłam - podłość ludzka nie zna granic. Na szczęście na ratunek nam może przyjść karta - Po prostu powiedz nie!!!. Ale jak to w życiu bywa, kiedy jej najbardziej potrzebujemy, to oczywiście jej nie mamy.
Gra nie należy do kategorii - miłych. Dla dzieci, które średnio radzą sobie z negatywnymi zagrywkami, może to być nie lada problem. Można oczywiście się umówić, że nie będziemy sobie podbierać kart, ale wówczas chyba lepiej nie grać w ogóle. Cały smaczek tej gry to właśnie to podkradanie.
Nie myślałam, że cokolwiek pod nazwa Monopoly sprawi mi tyle przyjemności. Trzeba odszczekać. Nigdy nie mów nigdy.
Mamy taką niepisaną umowę, że w tradycyjne Monopoly gramy raz na trzy miesiące. Może Kuba da się przekonać, że skoro graliśmy w Monopoly Deal, to tak jakbyśmy grali w zwykle Monopoly i w ten przewrotny sposób wywiążemy się z naszej umowy. Jak myślicie, uda się?
ZALETY
Szybka, nieprzewidywalna i dynamiczna rozgrywka.
Małe, kompaktowe pudełko.
Atrakcyjna cena - poniżej 30zł.
WADY
Nazwa.
Zdarzają się sytuacje, które nie zostały wyjaśnione w instrukcji i może dojść do konfliktu między graczami.
OCENA STARSZYZNY 9,5 / 10
Zdarzają się sytuacje, które nie zostały wyjaśnione w instrukcji i może dojść do konfliktu między graczami.
OCENA STARSZYZNY 9,5 / 10
OCENA DZIECKA 9,5 / 10
Liczba graczy: 2-5
wiek: 8+
czas gry: 10-20 minut
A ja uwielbiam Monopoly :)! Od dzieciństwa po dziś dzień. Często wieczorem z chłopakiem siadamy do planszy i śmigamy godzinę w wersję Monopoly Świat. O Monopoly - Deal pierwszy raz słyszę :)!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.