poniedziałek, 15 lutego 2016

BIG DEAL - G3 - jak zarobić pierwszy milion

Szybkie samochody, cenne posiadłości, złoto, diamenty, jednym słowem przepych. Kto by nie chciał mieć tego wszystkiego? Znaleźć się na liście najbogatszych ludzi na świecie. Pławić się w luksusach, zwiedzać świat, niczym się nie martwić. Ale czy oby na pewno niczym się nie martwić? Na taką kasę zawsze znajdzie się chętny. Licho nie śpi. Zagracie, to się przekonacie.



Gra dedykowana jest dla graczy 8+, ale nie każdy 8-latek, a nawet 10, czy 12-latek może w nią grać. I nie chodzi tu o zasady, bo te są banalnie proste, ale o to, jak taki delikwent zniesie negatywne zagrywki innych graczy. Bo to, że będzie czasami ostro i niemiło, to bardziej niż pewne.
Wydawca podaje, że do Big Deal może zasiąść od 2 do 6 graczy. Tyle, że przy dwóch osobach gra sprowadza się do zwykłej karcianej wojny i może być monotonna, kiedy będzie nas szóstka, dojście do miliona trochę potrwa. Bo gra kończy się, kiedy którykolwiek z graczy przekroczy magiczny próg, czyli milion. Przy trzech osobach jedna gra to przeważnie dwie szybkie partie. Jak dla mnie w sam raz.


 















Rozdajemy 4 lub 5 kart  (w zależności od liczby graczy), jedną odkrywamy i kładziemy na stole, reszta tworzy zakryty stos, z którego będziemy dobierać karty. Teraz tylko wystarczy budować swój majątek, a czy zrobimy to przy pomocy swoich kart, czy kart naszych przeciwników nie ma większego znaczenia. Na koniec liczy się tylko to, ile zarobiłeś, a nie w jaki sposób. 


W swojej turze możemy wykonać jedną z czterech czynności: 
- ułożyć zestaw dwóch takich samych kart z ręki (jedną z kart możemy zastąpić jokerem), 
- zabrać odkrytą kartę ze stołu i stworzyć zestaw z jedną z kart na ręce,
 - możemy spróbować podebrać wierzchni stos innego gracza,
- jeśli zupełnie nic nam nie pasuje, odkładamy jedną kartę na stół.
Po swoim ruchu gracze dobierają ze stosu karty, aby mieć ich taką samą ilość jaką mieli na początku.


W taki sposób budujemy zestawy. Jokery zawsze układamy pod spodem.

Najwięcej emocji wywołuje oczywiście opcja trzecia. Wiąże się z dużym ryzykiem, ale może nam przynieść największe zyski. W wielkim skrócie toczymy wojnę o dany zestaw. Trochę jak w Kanga-a-roo, tylko że do obrony i ataku możemy użyć dodatkowo jokerów (kart z symbolami złota i srebra). Aby podebrać dany zestaw musimy mieć na ręce kartę z takim samym symbolem jaki widnieje na wierzchnim zestawie naszego przeciwnika. Jeśli delikwent nie ma żadnej karty do obrony wygrywamy i razem z kartą, którą atakowaliśmy, tworzymy nasz nowy powiększony zestaw. Bronić się możemy używając takiej samej karty jaka wywołała wojnę lub jokerami. Kiedy uda nam się odeprzeć atak wszystkie karty zostają u nas. Musimy jak najszybciej zakryć je kolejnym zestawem, aby uniemożliwić innym kradzież cennego trofeum. Bo atakować można tylko zestawy z wierzchu. Jedynie pierwszy zestaw każdego gracza jest bezpieczny. Niektórzy się wycwanili i wykorzystują jokera do jego zbudowania. Zawsze to pewna kasa na koniec. 


Zebrać taką bitkę, to się nazywa fuks.

Walka o karty bywa nieraz zaciekła.
Gry kooperacyjne zdecydowanie nie są dla nas. My lubimy interakcję i to, kiedy nasze działania wpływają na grę pozostałych graczy. Jeden wspólny wróg? To zdecydowanie zbyt mało. Mówi się, że małe jest wredne ... i wiecie co, do tej gry to pasuje jak ulał.
Czasami bywa niezbyt przyjemnie, bo nikt nie lubi być okradany, łezka może zakręcić się w oku i oby na łezce się tylko kończyło. 
Z minuty na minutę zaciętość graczy i chęć odegrania się rośnie, sympatie się nie liczą, a więzy rodzinne rozluźniają. Na szczęście partie są krótkie i nie pozostawiają skutków ubocznych w postaci rozwodów, czy innej wyprowadzki z domu.











ZALETY
Szybka, emocjonująca rozgrywka, pełna interakcji.
Proste zasady.
Małe, zgrabne pudełeczko. 

WADY
Osobom, które nie lubią negatywnej interakcji zdecydowanie odradzam.
Szata graficzna - mocno taka sobie.
 

OCENA STARSZYZNY         9 / 10
OCENA DZIECKA                 10 / 10 


Liczba graczy: 2-6
wiek: 8+
czas gry: 30 minut


Za egzemplarz dziękujemy:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz