poniedziałek, 22 czerwca 2015

TIKAL - EGMONT - wyprawa przez dżunglę

Rodzic też człowiek i czasami chce pograć w coś bardziej wymagającego, czego dziecko jeszcze nie ogarnie. Ponieważ nadarzyła się okazja i dostaliśmy klasykę gatunku do zrecenzowania, to szkoda było odmówić. Im bardziej zagłębiam się w temat gier, tym bardziej się przekonuję, że jesteśmy totalnymi nowicjuszami w tej dziedzinie. Jak powiem, że wcześniej nie słyszałam o grze Tikal to posypią się zaraz głosy oburzenia, ale taka jest prawda. Coraz bardziej wkręcamy się giercowe hobby i lubimy ten stan.
Do czasu aż Kuba będzie w stanie grać z nami w pozycje dedykowane starszym odbiorcom powstaje kącik rodzica. Myślę, że za 2-4 lata (jeśli tyle wytrwamy) wszystkie pozycje z tego kącika trafią do głównego nurtu gier, w które warto grać z dzieckiem (no już wtedy to raczej z młodzieżą).
Na pierwszy ogień idzie Tikal i recenzja z męskiego punktu widzenia.



Wyobraźcie sobie taką sytuację. Jesteście zaproszeni na wyprawę życia, przygodę z dziecięcych marzeń – poszukiwanie skarbów dawnych cywilizacji. Mało realna perspektywa, ale czy w każdym z nas nie drzemie chęć do przeżycia takiej eskapady. Ok, marzenia marzeniami, ale trzeba zejść na ziemię. 
Takie podróże są tylko dla wybrańców i zapaleńców, ale dzięki grze Tikal i my możemy poczuć odrobinę emocji i wcielić się w przywódcę zespołu poszukiwaczy skarbów.


Każdy gracz otrzymuje kartę pomocy.
Żetony świątyni. Trzeba się spieszyć, bo nie dla każdego wystarczy tych cenniejszych.
Nasza załoga, to dziewiętnastu poszukiwaczy, razem z dowódcą. Czas więc ruszać w drogę. Jest tylko jeden mały problem… równocześnie z nami wyruszają jeszcze trzy inne drużyny i mają ten sam cel – zdobyć jak najwięcej skarbów oraz odnaleźć i zbadać jak najwięcej świątyń. Początki jak zwykle wydają się być proste, ale w miarę odkrywania kolejnych części dżungli, rywalizacja o najcenniejsze łupy robi się bardzo zacięta. Bez wytchnienia przemieszczamy się swoimi poszukiwaczami zajmując coraz to nowsze tereny, zdobywając przewagę liczebną przy cennych świątyniach.
Skarby do zdobycia.
Wszyscy mamy do dyspozycji poszukiwaczy, dowódców i obozy.


 
















Początkowo miła i przyjazna atmosfera powoli się zagęszcza, emocje zaczynają brać górę nad miłością do rodziny i sympatią do znajomych, a chęć posiadania wyzwala najgorsze, ukryte w sercu dzikie instynkty… Dobra, trochę przesadziłem.
A tak na poważnie, to Tikal jest grą turową. W swojej turze każdy z graczy odkrywa jedną z trzydziestu sześciu płytek terenu i układa na planszy. Na płytkach możemy znaleźć świątynię, łączkę w środku dżungli, skarby lub wulkan. Świątynia ma przypisany odkryty poziom, a naszym zadaniem jest odkryć jak najwięcej kolejnych poziomów i zająć świątynię na własność, gdy uznamy, że jej wartość jest wystarczająca. Na płytkach skarbów układane są losowo żetony skarbów w określonej ilości, które to należy zbierać. Płytki z łąkami, podobnie jak puste płytki skarbów służą do budowania obozów, które umożliwiają szybsze poruszanie się po planszy. Wulkan to czas na podsumowanie punktów. W trakcie gry wulkany odsłaniane są 3 razy i za każdym razem sumowane są punkty. Dlatego czasem wcale nie warto czekać długo na zajmowanie świątyń, bo punkty zdobyte na początku mogą zaprocentować wygraną na końcu. 


Żółty dowódca zajął świątynię inkasując za nią 30 pkt.
Wszyscy mają chrapkę na tą świątynię.


Cały obszar już zbadany.
Przystępujemy do zliczania punktów.
















Przyznam szczerze, że podchodząc do pierwszej rozgrywki nie byłem zachwycony zasadami, ale szybko zmieniłem zdanie. Gra jest bardzo wciągająca i mimo dużej losowości wymaga strategicznego myślenia i szybkiego dokonania rachunku zysków i strat. Z jednej strony zajmując wysoko punktowaną świątynię możemy stracić w walce z przeciwnikami kilku członków ekipy i w późniejszej rozgrywce może nam zabraknąć załogi do zajmowania kolejnych punktowanych pól, ale z drugiej strony raz zdobytych punktów nikt nam już nie odbierze i na koniec mogą się okazać decydujące o wygranej.
Gra posiada również wariant zaawansowany, w którym wprowadzona została licytacja. Ma to za zadanie zmniejszyć losowość. My zostawiamy sobie tą wersję na później, na razie gramy według zasad podstawowych bo tak nam się podoba ... i już. Tikal na pewno często będzie lądować na naszym stole przy wieczorach gier dla dorosłych.

ZALETY
Gra wykonana jest z bardzo dobrej jakości materiałów. Graficznie zachowana jest w odpowiednim klimacie. 
Zasady nie są skomplikowane, ale sama rozgrywka wymaga planowania i przewidywania kilku ruchów na przód, co niestety chwilowo wyklucza naszą siedmioletnią latorośl z rozgrywki. 


WADY
Zamiast zwykłych sześcianów, pionki mogłyby mieć kształt ludzików. Byłoby zdecydowania fajniej.

OCENA STARSZYZNY  10/10


Liczba graczy: 2-4
wiek: 10+
czas gry: dodatkowe 90-120 minut


Za egzemplarz dziękujemy:

1 komentarz: