poniedziałek, 1 czerwca 2015

PĘDZĄCE ŻÓŁWIE- EGMONT - spiesz się powoli

Kiedy pierwszy raz zajrzałam do pudełka byłam delikatnie mówiąc rozczarowana. Bo co to za zabawa, kiedy plansza ma tylko 10 pól. Przecież zanim na dobre zaczniemy w nią grać to już skończymy. Nic bardziej mylnego. Kolejny raz się przekonałam, że trzeba najpierw zagrać żeby ocenić. Bo chociaż tytuł sugeruje, że żółwie pędzą, to jednak jest to dalekie od prawdy. Kolorowe gamonie kroczą kamień po kamieniu w ślimaczym (właściwie to chyba bardziej żółwim) tempie, a i do tyłu im się zdarzy pójść.

Gra dedykowana jest dla 2-5 graczy. Nam nie udało się zagrać w gronie większym niż 3 osoby, a podejrzewam, że przy pięciu graczach zabawa jest jeszcze bardziej nieprzewidywalna i nieobliczalna.
Niby prosta gra, niby banalna, ale to tylko złudzenie. Elementem, który bardzo wzbogaca rozgrywkę jest fakt, że inni gracze nie wiedzą jaki kolor żółwia jest nasz. Co prawda można czasami się tego domyślić, ale nie zawsze. 


Bez względu na ilość graczy w wyścigu do sałaty biorą udział wszystkie żółwie. Na początku gracze losują jakim żółwiem mają dotrzeć do mety. To jaki kolor wylosowaliśmy zachowujemy w tajemnicy do samego końca. W grze potrzebna jest umiejętność blefu, ponieważ trzeba tak przemieszczać żółwie, aby z jednej strony przesuwać swojego do przodu, z drugiej zaś nie zdradzić się przed innymi. Czasem, dla zmylenia przeciwników, warto cofnąć swojego żółwika, aby zaraz potem ruszyć z kopyta do przodu.
Gracze otrzymują po pięć kart z wizerunkami żółwi w różnych kolorach i z różną wartością. W swojej turze wykorzystujemy jedną kartę i na jej miejsce dobieramy nową ze stosu. Niekiedy los nam nie sprzyja i żadna z kart nie pasuje, a którąś trzeba wyłożyć. Trzeba wybrać mniejsze zło. 
 
W sytuacji, kiedy żółw, którym się poruszamy, wejdzie na pole gdzie stoi już inny delikwent, wskakuje my na plecy. W grze jak w życiu czasami bywa tak, że ktoś się ciebie uczepi i wieziony na twoich plecach dotrze do mety razem z tobą. Jazda na gapę może jednak kosztować nas zwycięstwo, bo kiedy do mety dotrze żółwiowa piramida to wygrywa ten na samym dole. Trzeba w odpowiednim momencie zaatakować i zostawić innych w tyle. Do tego potrzebna jest nam odpowiednia karta, którą warto zachomikować na sam finisz. 
Wygrywa ten żółw, tzn. zawodnik, który jako pierwszy dorwie się do sałaty.
 
Kiedy zaczynaliśmy grać w Żółwie z młodym nie był w stanie wytrzymać napięcia związanego z ukrywaniem swojego koloru i denerwował się, że nie chcemy mu zdradzić naszych kart. Tak było jednak tylko na początku, bo kiedy przyszły pierwsze wygrane to blef wszedł mu w krew. Fajnie jest obserwować jak kombinuje i próbuje trzymać emocje na wodzy żeby się nie zdradzić.
Radość dziecka kiedy uda mu się was przechytrzyć bezcenna.

ZALETY
Warto tą grę mieć, zwłaszcza kiedy macie pięcio-sześciolatki w domu. Idealna dla dzieci, które zaczynają swoją przygodę z liczeniem i grami. Miła odskocznia od gier typu rzuć kostką i przesuń się o 3 pola.
Proste zasady połączone z sympatycznymi figurkami żółwi i kartami, którymi zagrywamy, zapewnią świetną zabawę dzieciom i rodzicom.

WADY
W kategorii gry dla dzieci - wad brak. 
Bardziej wytrawnym graczom może się szybko znudzić.


OCENA STARSZYZNY      8/10
OCENA MŁODZIEŻY        8/10


Liczba graczy: 2-5
wiek: 5+
czas gry: 15 minut

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz