wtorek, 20 października 2015

ŻÓŁWIE Z GALAPAGOS - EGMONT - na tratwę gotowi start

Kuba wyspa jak wulkan gorąca ... ciśnie się na usta kiedy rozkładamy planszę. Tylko, że to nie Kuba, ale pośpiewać sobie można. Tytuł gry głosi, że to Żółwie z Galapagos i tej wersji się trzymajmy. 
Wyspę zamieszkują żółwie, ale nie są to typowi przedstawiciele swojego gatunku. Co to, to nie. Może to za sprawą jakiejś egzotycznej diety, może to przybysze z kosmosu sprawili, że nasi bohaterowie są ... kolorowi. 



Gra dedykowana jest dla graczy od 7 lat. Początkowo dzieci będą musiały grać jednak z kimś starszym, bo zapewne nie wszystkie potrafią już mnożyć. Niby nic skomplikowanego, bo mnożymy jedynie razy 2 lub 3, ale dla młodszym graczy może to stanowić nie lada trudność.
Do wyścigu może przystąpić od 2 do 7 osób. Aby urozmaicić grę, w przypadku kiedy jest 2-3 zawodników, każdy dostaje po dwa żółwie do dyspozycji, przed rzutem kostki określa, dla którego rzuca w pierwszej kolejności. 





 


W wielkim skrócie gra polega na tym, że poruszmy naszymi żółwiami po planszy i zbieramy karty z jajami. Wygrywa ten, kto będzie miał ich najwięcej. Jaj oczywiście, a nie kart. Wydaje się, że to zwykły chińczyk, rzucasz kośćmi i ruszasz pionkiem, ale nic z tych rzeczy. Do gry wprowadzono kilka fajnych zasad, które sprawiają, że na jednej partyjce nie skończymy. Bywa zabawnie i emocjonująco. 



Do dyspozycji mamy 3 kości, ale iloma rzucimy zależy od nas. Możemy użyć wszystkich trzech, ale w sytuacji, kiedy łączny wynik będzie większy od 7, trafiamy na tratwę i wyścig zaczynamy od nowa. Czasem warto zaryzykować, zwłaszcza kiedy po zainkasowaniu karty z jajami, jesteśmy na początkowych polach, czasami lepiej pozostać przy wyniku z jednej kostki. 
W grze nie ma zbijania. Żółw, który dogoni innego żółwia, wchodzi mu na skorupę i podróżuje na gapę. W takim przypadku o ilości użytych kostek decyduje posiadacz żółwia na samej górze. Jednak oprócz korzyści z takiej darmowej przejażdżki, przy wyniku na kościach przekraczającemu 7 oczek, wszyscy lądują na tratwie.


W trakcie okrążania wyspy może nam się przytrafić jakiś pasażer na gapę, który na naszych plecach będzie starał się dotrzeć jak najbliżej pola 21 lub, co gorsza, minąć je za naszym pośrednictwem uniemożliwiając nam zdobycie karty. Dla pocieszenia dodam, że czasami to nam może się poszczęścić i przy minimalnym wysiłku możemy sprzątnąć komuś wartościową kartę sprzed nosa.

 

 















A gdzie wspomniane wcześniej mnożenie ... otóż kiedy rzucamy jedną kostką przesuwamy naszego żółwia o tyle oczek ile wypadło, kiedy rzucamy dwoma kostkami, wówczas wynik dodajemy i mnożymy raz 2, przy rzucie trzema kośćmi wynik mnożymy już raz 3. Ostatnia opcja jest najbardziej opłacalna, ale też najbardziej ryzykowna. Szansa na wyrzucenie wyniku równego lub mniejszego od 7, przy trzech kościach jest mała, ale jeśli nam się uda ta sztuka, to za jednym zamachem okrążamy cała wyspę i inkasujemy kolejną kartę. Fajnie? Bardzo fajnie.

Czasami jedziemy w pojedynkę,
a czasami jest nas więcej.

Żółwie z Galapagos to gra, która idealnie wpasowuje się nurt gier familijnych, których jesteśmy fanami. To kolejna pozycja, po którą z cała pewnością będziemy często sięgać.  

ZALETY
Gra ma walor edukacyjny. Uczymy dzieci mnożyć razy 2 i 3. W szkole będzie jak znalazł.
Ładne grafiki, miłe żółwiki i solidna  plansza to duże atuty gry.
Proste zasady połączone z przyjemną rozrywką z całą pewnością przypadną dzieciom do gustu.


WADY
To gra typowo dziecięca i myślę, że w gronie samych dorosłych raczej się nie sprawdzi.

OCENA STARSZYZNY      8 / 10
OCENA DZIECKA           8,5 / 10




Liczba graczy: 2-7
wiek: 7+
czas gry: 30 minut



Za egzemplarz dziękujemy:
Egmont

2 komentarze: