Gra dla 5-latków, ale starszaki, i nie mam tu na myśli tylko dzieci, bawią przy niej setnie. I chociaż wcelowanie w odpowiednią przegródkę nie powinno stanowić problemu, to jednak niesforne ptaszyska robią co chcą i sprawiają, że człowiek zaczyna wątpić w swoje umiejętności. A powiedzenie "masz cela jak baba z wesela" jest jak najbardziej na miejscu.
Do gry może zasiąść od 2 do 4 graczy, ale nawet w pojedynkę można rozegrać partyjkę. Wystarczy ustalić za kogo gramy i gotowe. Jedynaki tak już mają, że muszą czasami zadowolić cię jedynie swoim towarzystwem i wymyślają wtedy swoje zasady.
Każdy z graczy otrzymuje wyrzutnię i żetony w wybranym kolorze. "Plansza", a raczej skrzynia jest wspólna i to do niej będą chciały dostać się nasze ptaki. A że Kiwi są nielotami, to już nasza w tym rola, aby im pomóc. A jak? A bardzo prosto. Umieszczamy żeton na wyrzutni, naciągamy gumkę i przy odrobinie szczęścia ptak ląduje w obranym przez nas miejscu w skrzyni. Ale jeśli mamy trochę mniej szczęścia, to nie szkodzi, bo żetony, które nie wpadły do skrzyni zbieramy i próbujemy ponownie, aż do skutku.
Grę wygrywa osoba, której udało się umieścić swoje Kiwi w czterech polach tworzących kwadrat 2x2. Jeśli ten wyczyn nie udał się nikomu, wówczas gracze zbierają żetony z przegródek, w których to ich żeton jest na wierzchu. Wszyscy zliczają żetony i już wiemy kto wygrał.
Może się tak zdarzyć, że ktoś celowo będzie spowalniał swoją grę i czekał aż pozostali gracze umieszczą wszystkie żetony. Żeby wyeliminować oszustwo można wprowadzić dodatkowe zasady, np. użyć klepsydry i wrzucać na czas, albo celować do pudełka na zmianę.
Pamiętać należy także o tym, że chociaż to nieloty, to jednak wyrzucone z dużą siłą, ptaki potrafią polecieć w najmniej oczekiwane miejsce np. pod łóżko, czy inną szafę. Nie ma jednak tego złego, bo przy okazji gry można się pozbyć kurzu spod mebli, albo znaleźć zaginiony dawno dawno temu malutki klocuszek Lego, z którym dziecię już dawno się pożegnało. Po zakończeniu gry dobrze jest przeliczyć czy mamy wszystkie żetony, żeby by do kolejnej rozgrywki przystąpić z pełnym kompletem.
Gra jest zabawna i wywołuje uśmiech na twarzach graczy. Krzyki szczęścia i jęki zwodu, że wpadło nie tam gdzie chcemy są wliczone w tą grę. A kiedy ktoś zasłoni nasz żeton swoim ptaszystkiem, musi liczyć się z dezaprobatą i spojrzeniem, które będzie śnić się po nocach. Wygrać chce każdy, nawet w gronie rodzinnym nie ma sentymentów.
A teraz szczypta dziegciu. Każdorazowo musimy składać i rozkładać cały zestaw. Kiedy kratki są zmontowane, to pochylnie nie mieszczą się do pudełka. Z jednej strony grozi to zniszczeniem gry, z drugiej młodsze dzieci mogą mieć problem z montażem. Nawet jeśli chciałyby same zasiąść do gry, to niestety niezbędna będzie pomoc kogoś dorosłego. Bo złożenie kratek nie jest takie łatwe i dzieciakom średnio to wychodzi. Szkoda, że nie wymyślono jakiegoś patentu, aby wyeliminować tą niedogodność.
"Kiwi, leć nielocie leć" to świetna gra zręcznościowa. Równie dobrze bawić się będą przy niej dzieci jak i dorośli, chociaż ci drudzy mogą nie chcieć się do tego przyznać. Bo to taka prościutka, niewymagająca gra. I do tego dla 5-latków.
Nie oszukujmy się, nie jest to gra, która ma szansę na nagrodę za najlepszą grę roku, ale od czasu do czasu fajnie jest zagrać w coś zupełnie odmiennego. Co ważniejsze dzieciakom się podoba, a to one są docelowym odbiorcą tej pozycji.
ZALETY
Ładna, miła dla oka szata graficzna.
Zmusza do ruszania się.
Uśmiech na twarzy gwarantowany.
Krótka rozgrywka.
WADY
Każdorazowo trzeba demontować zestaw.
W instrukcji nie zostały wyjaśnione wszystkie zasady. Nie wiadomo czy żeton stojący pionowo liczymy w końcowym podsumowaniu czy też nie.
OCENA STARSZYZNY 7 / 10
OCENA DZIECKA 9 / 10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz