poniedziałek, 21 września 2015

SZALONE ZEGARKI - 2PIONKI - zawrót głowy murowany

Czy zdarzyło się Wam trafić na imprezę, która nie mogła się rozkręcić, a jej uczestnicy nie błyszczeli poczuciem humoru i energią? Co zrobić w takim przypadku ? Można ulotnić się jak najszybciej, próbować rozkręcić towarzystwo (z różnym skutkiem), albo…..zagrać w Szalone Zegarki. 
Zaczynamy pierwszą rundę i wszyscy patrzą na siebie podejrzliwie. Gdzie zabawa? Gdzie tu fun? O co chodzi? Rzec by można wieje nudą. Pierwsze dwie zasady, których musimy pilnować nie sprawiają większych problemów, ale kiedy się pojawia pierwszy Wehikuł czasu coś się zaczyna dziać. W drugiej rundzie kiedy dokładamy kolejną zasadę robi się weselej, trzecia kolejka to już prawie rosyjska ruletka, czwarta  - pożera nam mózg. Z każdą minutą robi się gęściej, zabawniej, a miny zawodników w czasie gry są bezcenne.




Pozycja dedykowana jest dla graczy od ósmego roku życia, ale nie łudźcie się, że tak młode osobniki będą w nią grały same. Bez nadzoru rodziców pogubią się bardzo szybko i nie będą potrafiły rozstrzygnąć sporów. Zwłaszcza, że bywa tak, że jedna karta aktywuje kilka reguł, a w przypadku kumulacji, żadna nie jest brana pod uwagę. 
Początkowo graliśmy jedynie w dorosłym gronie, ponieważ uznaliśmy, że Kuba może mieć problem z ogarnięciem zasad. Nasze obawy częściowo się potwierdziły, gdy za namową naszej latorośli dopuściliśmy go do gry. Widział jak świetnie się bawiliśmy przy każdej rozgrywce, pozazdrościł i tak stanął w szranki z "wyjadaczami" zegarków. Pierwsza partia, gdzie są dwie zasady, przebiega bez problemu, druga z dodatkową zasadą ...  może być, przy trzeciej jest już lekko oszołomiony, czwarta sprawiła, że jest zakręcony jak gwizdek. Ćwiczenie czyni mistrza i z czasem będzie lepiej. Zawsze można próbować wybrać łatwiejsze zasady, żeby było trochę prościej.



Początkowo gra wydaje się być banalna. Grający po kolei odkrywają swoje karty, na których są narysowane zegarki i napisane godziny. Jednocześnie mówią po kolei godziny od pierwszej w górę (nie godziny podane na kartach, tylko kolejno: pierwszy gracz pierwsza, drugi druga itd.), do momentu, gdy pojawi się wehikuł czasu (wtedy zaczynamy mówić godziny w dół) lub godzina na karcie będzie taka sama jak wypowiadana  (wtedy szybko wszyscy kładą rękę na kartę położoną na środku stołu – ostatni przegrywa i zbiera 5 kart do swoich zasobów). Niby coś się dzieje, ale generalnie szału nie ma. Ale tak jest tylko w pierwszej rundzie rozgrzewkowej.

Karty Kiedy? i Co?
Mamy zegarki nowoczesne, tradycyjne, słoneczne i .... cieknące.


 Na stole leżą jeszcze dwa stosiki kart z opisem Co ? i Kiedy ?. Każda kolejna runda zaczyna się od wyłożenia po jednej z nich, co skutkuje pojawieniem się jednej dodatkowej reguły, przy obowiązujących poprzednich. I teraz zaczyna się właściwa zabawa. Karty „Kiedy?” zawierają informację, w którym momencie dodatkowa reguła zaczyna obowiązywać, a karty „Co?” określają samą regułę. Biorąc pod uwagę liczbę kombinacji dodatkowych reguł, gra za każdym razem jest inna i tak samo ekscytująca. Ponieważ każda gra składa się z czterech rund, maksymalna ilość dodatkowych reguł to trzy. Uwierzcie mi na słowo, nie jest to łatwe wyzwanie i potrafi rozłożyć na łopatki najtęższe umysły. Ilość gromkich wybuchów śmiechu, zabawnych komentarzy i drobnych upokorzeń jest ogromna. Zwłaszcza, gdy po pierwszej rozgrywce biesiadnicy decydują się na kolejną. Reguły się zmieniają, ale mózg łatwo się nie resetuje. Po jednej z rozgrywek stwierdziliśmy, że dalsza gra grozi „wypadnięciem mózgu” i konieczny jest odpoczynek, lub jakiś wspomagacz resetu.
Zabawa jest przednia i gwarantuje świetny humor do końca imprezy, a gafy popełniane przez graczy będą wspominane jeszcze długo po jej zakończeniu.


 

Oprawa graficzna gry jest fajna, trochę w klimacie Alicji z krainy czarów. Rysunki są czytelne i bardzo ładne. Jednak przyczepię się jak zwykle do opakowania. Do pudełka spokojnie zmieściły by się cztery zestawy kart. Wiem, że można znaleźć sobie opakowanie zastępcze, ale według mnie wydawcy powinni zwrócić uwagę, aby maksymalnie zminimalizować gabaryty opakowań. Zwłaszcza w przypadku pozycji, które aż proszą, żeby zabierać je na wycieczki lub spotkania towarzyskie, a nie zawsze targanie ze sobą plecaka jest wygodne….
Podsumowując, serdecznie polecam tą grę wszystkim, bo pozwala się wyśmienicie zrelaksować i choć na chwilę zapomnieć o zmartwieniach. Rozbawi towarzystwo i rozrusza szare komórki…

Ktoś w końcu  musi wyhaczyć karty. Łatwo nie jest.

ZALETY
Wciągająca, niezwykle emocjonalna gra, która rozbawi chyba każde towarzystwo.
Łatwe do wytłumaczenia zasady, od razu można przystąpić do gry.
Każda rozgrywka wygląda inaczej, ze względu na różne zasady jakie możemy wylosować.


WADY
Wehikuł czasu mógłby się bardziej wyróżniać od pozostałych kart.
Trochę zaniżony wiek.
Atak śmiechu można przypłacić kaszlem.

OCENA STARSZYZNY       10/ 10
OCENA DZIECKA               9 / 10 (ale to raczej podyktowane tym, że my się grą zachwycamy, Kuba musi jeszcze do niej trochę podrosnąć)




Liczba graczy: 4-7
wiek: 8+
czas gry: 30 minut



Dziękujemy Wydawnictwu

 za przekazanie nam egzemplarza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz