czwartek, 26 marca 2015

Pierwsza wizyta w ZGranej Redzie

W ostatnią niedzielę po raz pierwszy braliśmy udział w spotkaniu miłośników gier planszowych i nie tylko planszowych. Odwiedziliśmy konwent Zgrana Reda zorganizowany przez autorów bloga Ja Ty Gry.
Za naszymi plecami rozgrywał się turniej eliminacyjny gry Splendor. Co jakiś czas słychać było salwy śmiechu przerywane cichym łkaniem przegranych. Się działo.
Prawdę powiedziawszy, byłam zdziwiona ile osób bierze udział w tego typu imprezach. My dojechaliśmy przed szesnastą i zajęliśmy przedostatni wolny stolik.
Patrząc na ilość wydarzeń związanych z grami, które są organizowane na południu Polski, nie mówiąc już o Warszawie, to mamy chyba deficyt tego typu imprez u nas. I chociaż do Redy mamy kawałek, to w miarę możliwości będziemy się tu zjawiać.




Zaczęliśmy od małego, aczkolwiek wiele kryjącego w sobie pudełeczka z grą Sabotażysta. Wcześniej trochę czytałam o tej pozycji i dlatego moje łapki od razu chwyciły za pudełko. Nie było wyjścia musieli grać. Gra okazała się strzałem w dziesiątkę. Kuba jedynie żałował, że nie wylosował karty tytułowego sabotażysty, cóż zrobić. Chociaż czasami jego zagrywki były tak mylące, że byłam przekonana, że nim jest. Z całą pewnością  nie było to nasze ostatnie spotkanie z tą pozycją.







Jako drugie na stół trafiły krzesełka i gra Mistakos. Było zabawnie, choć zgodnie z Panem mężem uznaliśmy, że to pozycja typowo dla dzieciaków. Nam po kilku rozgrywkach już się nie chciało w nią grać, w przeciwieństwie do naszej młodzieży. Dlatego myślę, że dzieciom przypadnie do gustu. To jedna z tego typu pozycji, w której gracze powinni być w zbliżonym wieku, w innym przypadku dzieci maja małe szanse na wygraną z rodzicami. Idealna pozycja do przedszkoli i świetlic szkolnych, bo dzieciaki mogą ćwiczyć sprawność manualną. Dla niewtajemniczonych  - instrukcja jest napisana na spodzie pudełka.










































Przy trzeciej pozycji musieliśmy trochę ruszyć szare komórki i  przyspieszyć tempo, bowiem na stół trafiły Duszki. Zabawna gra, która każdego gracza wprowadzi w dobry nastrój. Zasady banalnie proste, do ogarnięcia w minutę. Wymaga szybkiego przetwarzania informacji i natychmiastowej reakcji. Jest to typowa pozycja na spostrzegawczość i szybkość. Byłam zdziwiona, że Kubie, chociaż grał w nią pierwszy raz, poszło tak dobrze. Sympatyczna gra. Jedyne do czego się przyczepię to wielkość figurek, mogły by być ciut większe.






Na koniec, najbardziej wymagająca i skomplikowana gra dnia - Potwory z Tokio. Następnym razem powinniśmy od niej zacząć. Na świeży umysł na pewno poszłoby nam lepiej. Niestety, cieszyła się dużym zainteresowaniem i załapaliśmy się na nią dopiero pod koniec imprezy. Wcale mnie to nie dziwi. I chociaż graliśmy tylko w wariant podstawowy (i to z pewnymi błędami, co wyszło w połowie gry) to i tak rozbudziła ona naszą ciekawość. 






Było fajnie, gier do wyboru naprawdę sporo. Jestem przekonana, że każdy znalazł tu coś dla siebie. Sala, w której odbywało się spotkanie jest nowa, otoczenie przyjemne. Można kupić kawę czy herbatę, nie bankrutując przy tym. Duży plus za organizację. Nawet nie zauważyliśmy jak minęły nam prawie cztery godziny na graniu. Z miłą chęcią wrócimy tu przy okazji kolejnego spotkania.








1 komentarz: