W sobotnie południe (21.03) w kawiarni Playground Cafe, przy
udziale firmy Granna, odbył się turniej Super Farmera dla dzieci. Jak na
pierwszy dzień wiosny pogoda dopisała, to znaczy padał deszcz, więc nie
szkoda było spędzać czasu w zamkniętym pomieszczeniu. Pani prowadząca przywitała
dzieci, podzieliła na grupy i bój się rozpoczął.
Nie spodziewałem się, że Super Farmer może wzbudzić w dzieciach tyle emocji. Część zawodników zamiast spokojnie usiąść przy stolikach, przestępowała z nogi na nogę w oczekiwaniu na swoją kolej. Okrzyki radości przeplatały się z głośnymi jękami po wyrzuceniu na kostkach lisa, lub wilka. Liczenie królików, owiec, wymiany, spoglądanie w inwentarz przeciwnika i głośne komentarze „ty wygrasz”.
Strategii tyle, ilu uczestników. Ale cel jeden…za wszelką cenę wygrać. Zostać mistrzem. Czasem trochę nagiąć zasady…ups…prowadząca zauważyła. Trudno. Wszystko jednak w duchu zdrowej i grzecznej rywalizacji, bez odrobiny agresji i złośliwości.
Grające dzieci zdominowały klub, ale nie były jedynymi gośćmi. Przy sąsiednim stoliku czteroosobowa rodzina rozpracowywała inną planszówkę. Aż miło popatrzeć, jak rodziny, zamiast spędzać czas na puszczaniu bajek, czy wędrówkach po centrach handlowych, szukają innych form spędzania czasu z dziećmi. Swoją drogą klub ten jest przemiłym miejscem. Bardzo schludny, z miłą obsługą i co najważniejsze, pełnym regałem przeróżnych gier. Świetne miejsce na zrobienie sobie rodzinnej przerwy kawowej podczas spaceru i poznania jakiejś nowej pozycji na rynku planszówek, albo spędzenia wspaniałego wieczoru w gronie znajomych, niekoniecznie przy kawie.
Nie spodziewałem się, że Super Farmer może wzbudzić w dzieciach tyle emocji. Część zawodników zamiast spokojnie usiąść przy stolikach, przestępowała z nogi na nogę w oczekiwaniu na swoją kolej. Okrzyki radości przeplatały się z głośnymi jękami po wyrzuceniu na kostkach lisa, lub wilka. Liczenie królików, owiec, wymiany, spoglądanie w inwentarz przeciwnika i głośne komentarze „ty wygrasz”.
Strategii tyle, ilu uczestników. Ale cel jeden…za wszelką cenę wygrać. Zostać mistrzem. Czasem trochę nagiąć zasady…ups…prowadząca zauważyła. Trudno. Wszystko jednak w duchu zdrowej i grzecznej rywalizacji, bez odrobiny agresji i złośliwości.
To rozdanie dało Kubie trzecie miejsce. |
Grające dzieci zdominowały klub, ale nie były jedynymi gośćmi. Przy sąsiednim stoliku czteroosobowa rodzina rozpracowywała inną planszówkę. Aż miło popatrzeć, jak rodziny, zamiast spędzać czas na puszczaniu bajek, czy wędrówkach po centrach handlowych, szukają innych form spędzania czasu z dziećmi. Swoją drogą klub ten jest przemiłym miejscem. Bardzo schludny, z miłą obsługą i co najważniejsze, pełnym regałem przeróżnych gier. Świetne miejsce na zrobienie sobie rodzinnej przerwy kawowej podczas spaceru i poznania jakiejś nowej pozycji na rynku planszówek, albo spędzenia wspaniałego wieczoru w gronie znajomych, niekoniecznie przy kawie.
Rozegrane zostały dwa razy po dwie gry, tak, że każdy miał
szansę na dwie rozgrywki w różnych zespołach. Tytuł króla Super Farmera zdobył
Jasiu. Na podium stanęli także Laura i Kuba.
Oczywiście nie było przegranych.
Wszystkie dzieci otrzymały koronę, zestaw upominków od firmy GRANNA i po
kawałku pysznego ciasta, aby uzupełnić stracone w ciężkiej walce kalorie.
Był to pierwszy z planowanej serii turniejów w Playgrond
Cafe, także z niecierpliwością obserwuję profil kawiarni w oczekiwaniu na
kolejne tego typu wydarzenia.
Zwycięska trójka. |
W pełni zasłużony posiłek. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz