Zrobiłam(liśmy) sobie przerwę w pisaniu, a im dłużej to trwa, tym trudniej zmotywować się do pisania. Potrzebny był impuls, który sprawi, że chęć podzielenia się opinią o grach będzie większa niż "leń w tyłku". Z pomocą przyszedł Festiwal Gramy w Gdańsku. Energia płynąca z każdego miejsca na terenie hal wystawienniczych dała bodziec do tego wpisu i, mam nadzieję, do wielu innych w przyszłości.
W porównaniu z zeszłym rokiem atrakcji było zdecydowanie więcej. Dotyczy to zwłaszcza stref poświęconych dzieciom, ale nie tylko. Jeśli impreza będzie rozwijała się w takim tempie, to za kilka lat hale AmberExpo okażą się za małe. Ilość stoisk, atrakcji, występów i konkursów była tak duża, że każdy znalazł coś dla siebie. Można było zagrać na stanowiskach wydawców albo skorzystać z wypożyczalni i pograć na dwóch dużych salach, które zapełniały się w takim tempie, że ok. godziny 12 można było zapomnieć o wolnym stoliku. Kto już raz zajął miejsce, tak łatwo z niego nie rezygnował. Współczułam ludziom, którzy siedzieli na ziemi, bo ciepło nie było, a oni po kilka godzin na tej posadzce. Co pasja robi z człowieka?
Gier do wypożyczenia były setki, ale i tak zdarzały się, sytuacje, kiedy nie było tego, w co akurat chcieliśmy zagrać. Niestety na wielu stołach leżały po 2 czy 3 pudełka, które "czekały na swoją kolejkę". Tym sposobem pojedyncze pozycje były wręcz nieosiągalne.
Z wiadomych powodów najwięcej było gier Rebela, nowości innych wydawnictw były niejednokrotnie w pojedynczych egzemplarzach, co utrudniało możliwość zapoznania się z nimi. Nie udało się zagrać we wszystko co chcieliśmy, ale i tak było fantastycznie. Z dwojga złego lepiej czuć lekki niedosyt. W trakcie tych dwóch intensywnych dni udało nam się zagrać w:
czwartek, 24 listopada 2016
wtorek, 9 sierpnia 2016
Gry dla dzieci (5-10 lat) wydane w lipcu
Wakacje trwają w
najlepsze. Wszyscy wypoczywają , buczą się i korzystają najlepiej jak się da z
nieco kapryśnej w tym roku pogody. Wydawcy też ludzie i odrobina urlopu
również i im się należy. Liczba nowych gier nie powala, ale nie ma co narzekać.
W oczekiwaniu na premiery można sięgnąć po nieco starsze pozycje, a może
sięgnąć po coś co za pierwszym razem nie przypadło nam do gustu, może kolejne
podejście coś zmieni.
wtorek, 2 sierpnia 2016
Karciany Knyf - G3 - wariacja na temat kości
Kiedy chcemy gdzieś wyjechać i mamy mało miejsca w plecaku, czy innej torbie, to raczej nie zabierzemy ze sobą wielkiego pudła Tokaido, czy ważącą tonę Mexicę. W czasie wakacji dobra karcianka jest na wagę złota. Małe, kompaktowe pudełeczko, które damy radę upchnąć zawsze i wszędzie. Czy Knyf na złoto zasługuje? Pewnie nie, ale miłośnicy gry w kości powinni spróbować czym różni się ta gra od tradycyjnej wersji.
Gra dla graczy 8+, ale i młodsze dzieci poradzą sobie bez problemu. Zasady są proste jak ... budowa cepa i ogarnięcie ich zajmie dosłownie chwilkę. Każdy zawodnik otrzymuje swoją karteczkę z notatnika i po zapoznaniu się z pojęciami: szkółka, strit czy full, może bez większych ceregieli przystąpić do gry.
Rozdajemy każdemu po 5 kart, pozostałe tworzą stos do dobierania. W swoim ruchu gracz decyduje czy wymienia karty na ręce, czy wykłada daną kombinację na stół zdobywając w ten sposób punkty. Jeśli wybierze pierwsza opcję, może wymienić dowolną liczbę kart z ręki, na taką samą ilość lub o jedną więcej. Maksymalnie można mieć ich aż 10. Jeśli w momencie wykładania kombinacji mamy więcej niż pięć kart na ręce, za każdą kartę ponad 5 zapisujemy sobie punkty ujemne. Czasem jednak bardziej opłacalne może się okazać zebranie karniaków, bo mamy wówczas większe szanse na ułożenie kombinacji.
W odróżnieniu od tradycyjnych kości, w Knyfie nie musimy w każdej turze zapisywać wyniku. Jeśli z kart na ręce nie możemy ułożyć żadnej kombinacji, wymieniamy karty i liczymy na to, że szczęście się do nas uśmiechnie. Skutkuje to tym, że tabelki z punktacją będą się wypełniały w różnym czasie. Z jednej strony możemy dążyć do tego, aby każda kombinacja przyniosła nam maksymalną liczbę punków, z drugiej musimy kontrolować karteczki przeciwników, aby w pewnym momencie się nie zdziwić.
Pierwsza osoba, której zostanie jedynie jedno pole do uzupełnienia informuje o tym pozostałych graczy, jeśli o tym zapomni może przygarnąć bagatela 10 punktów ujemnych. Warto więc o tym pamiętać.
To prosta i przyjemna gra, która może nam umilić niejedną chwilę. Nie należy do gatunku mózgożernych i wymagających totalnego skupienia. Wręcz przeciwnie, możemy grać, gadać, śmiać się i bawić jednocześnie. Partie są dynamiczne, decyzje podejmowane szybko i sprawnie, a kilkominutowe przestoje na zastanowienie co by tu zrobić, się nie zdarzą.
W odróżnieniu od kości możemy w nią grać na każdej powierzchni bez obawy, że kostki wlecą nam np. pod siedzenie w pociągu. Czy warto zatem sięgnąć po nią? Dlaczego nie. Kto nie spróbuje ten się nie przekona, a niska cena gry może nas do tego dodatkowo zachęcić.
Nic nowatorskiego.
OCENA STARSZYZNY 7/10
Gra dla graczy 8+, ale i młodsze dzieci poradzą sobie bez problemu. Zasady są proste jak ... budowa cepa i ogarnięcie ich zajmie dosłownie chwilkę. Każdy zawodnik otrzymuje swoją karteczkę z notatnika i po zapoznaniu się z pojęciami: szkółka, strit czy full, może bez większych ceregieli przystąpić do gry.
Rozdajemy każdemu po 5 kart, pozostałe tworzą stos do dobierania. W swoim ruchu gracz decyduje czy wymienia karty na ręce, czy wykłada daną kombinację na stół zdobywając w ten sposób punkty. Jeśli wybierze pierwsza opcję, może wymienić dowolną liczbę kart z ręki, na taką samą ilość lub o jedną więcej. Maksymalnie można mieć ich aż 10. Jeśli w momencie wykładania kombinacji mamy więcej niż pięć kart na ręce, za każdą kartę ponad 5 zapisujemy sobie punkty ujemne. Czasem jednak bardziej opłacalne może się okazać zebranie karniaków, bo mamy wówczas większe szanse na ułożenie kombinacji.
Pierwsza osoba, której zostanie jedynie jedno pole do uzupełnienia informuje o tym pozostałych graczy, jeśli o tym zapomni może przygarnąć bagatela 10 punktów ujemnych. Warto więc o tym pamiętać.
To prosta i przyjemna gra, która może nam umilić niejedną chwilę. Nie należy do gatunku mózgożernych i wymagających totalnego skupienia. Wręcz przeciwnie, możemy grać, gadać, śmiać się i bawić jednocześnie. Partie są dynamiczne, decyzje podejmowane szybko i sprawnie, a kilkominutowe przestoje na zastanowienie co by tu zrobić, się nie zdarzą.
W odróżnieniu od kości możemy w nią grać na każdej powierzchni bez obawy, że kostki wlecą nam np. pod siedzenie w pociągu. Czy warto zatem sięgnąć po nią? Dlaczego nie. Kto nie spróbuje ten się nie przekona, a niska cena gry może nas do tego dodatkowo zachęcić.
ZALETY
Proste zasady.
Dla miłośników tradycyjnych kości, może to być fajna alternatywa.
WADYProste zasady.
Dla miłośników tradycyjnych kości, może to być fajna alternatywa.
Nic nowatorskiego.
OCENA STARSZYZNY 7/10
OCENA DZIECKA 9,5/10
piątek, 22 lipca 2016
POTWORY W NOWYM JORKU - Egmont - walka na śmierć i życie
Dotychczas jedną z naszych najulubieńszych gier były Potwory
w Tokio. Gdy dowiedzieliśmy się, że Egmont planuje wydanie nowej pozycji z tego
gatunku, serca nam zabiły szybciej i nie mogliśmy się doczekać pierwszej
rozgrywki. Emocje były ogromne. Czy zakochamy się w nowej odsłonie Potworów,
czy też przeżyjemy wielkie rozczarowanie odgrzewanymi kotletami.
Pierwsza rozgrywka rozwiała wszelkie wątpliwości….REWELACJA
!!!
sobota, 9 lipca 2016
Gry dla dzieci (5-10 lat) wydane w czerwcu
Wydawać by się mogło, że po Dniu Dziecka wydawcy będą chcieli odpocząć i na gry dla młodych miłośników planszówek przyjdzie nam poczekać. Tymczasem, nikt nie próżnował i w czasie wakacji nie będziemy się nudzić. Od małych kompaktowych karcianek, detektywistycznych zagadek, poprzez gry logiczne, na zręcznościowych kończąc. Duża różnorodność oznacza, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)