Czym dla mnie są
planszówki? Po pierwsze rozwijają (a przynajmniej tak mi się wydaje) umysł. Po
drugie są wspaniałym sposobem na spędzanie czasu z rodziną i przyjaciółmi.
Często także pozwalają „wcielić” się w różne postaci. Gra „Santiago”
utwierdziła mnie w przekonaniu, że nigdy, ale to przenigdy nie chciałbym zostać
chilijskim farmerem. Za dużo trzeba się narobić, żeby cokolwiek zarobić.
Wsi spokojna, wsi wesoła chciało by się rzec. Może gdzie indziej tak jest, bo na pewno nie w Santiago.